Po tym dla mnie bardzo nieprzyjemnym zdarzeniu w księgarni moje samopoczucie uległo zdecydowanemu pogorszeniu. Po pierwsze zaczęłam się czuć dużo słabiej. Przypisywałam to oczywiście ewentualnemu niedoborowi minerałów i w takich momentach sięgałam po Kalipoz, przepisany mi przez lekarkę z pogotowia. Niby poziom potasu był już w normie, ale za każdym razem po połknięciu tabletki czułam się lepiej. Ponieważ było to tylko raz na jakiś czas, nie obawiałam się przedawkowania (zbyt wysoki poziom potasu w organizmie też jest niewskazany), a skoro pomagało, to nie było powodu, by z tego zrezygnować.
Zaczęłam jeść więcej bananów i pomidorów, jako źródła potasu. Zaczęłam więcej solić, aby nie mieć niedoboru sodu. Do tej pory uważałam, że sól jest szkodliwa, a okazało się, że nie powinno się jej całkowicie eliminować z diety. Tym bardziej, że kilka tygodni temu przeczytałam, że najnowsze badania podobno dowodzą, że sól wcale nie ma takich negatywnych skutków na nasz organizm, jak do tej pory sądzono, a wręcz przeciwnie - jest nam bardzo potrzebna.
W zasadzie zupełnie zrezygnowałam z kawy. Do tej pory piłam tylko cappuccino - jedną filiżankę dziennie, ale dosyć mocne. Rezygnacja z picia kawy nie była dla mnie jakimś wielkim wyrzeczeniem, bo piłam je w zasadzie tylko dla "celebrowania" picia kawy z filiżanki i w ogóle przyjemności ubijania mleka i przygotowywania cappuccino. W tej chwili piję kawę może raz - dwa razy w miesiącu, właśnie po to, aby trochę "pocelebrować".
Wróciłam do ssania oleju słonecznikowego. Niestety, nie jestem zbyt konsekwentna w swoich zamierzeniach i było to moje kolejne podejście do oczyszczania organizmu tą metodą, ale myślę, że zawsze lepiej robić to nawet od czasu do czasu niż w ogóle. Po raz pierwszy o ssaniu oleju słonecznikowego przeczytałam w jakiejś książce o zdrowiu. Potem oczywiście sprawdziłam opinie w internecie. Ponieważ nie znalazłam żadnych opinii negatywnych, a do tego nie stało za tym żadne lobby farmaceutyczne, dlatego ssanie oleju słonecznikowego kontynuuję od wielu miesięcy. Niestety, w dalszym ciągu raczej nieregularnie, bo nie zawsze o tym pamiętam, a czasem znowu nie mogę sobie pozwolić na 20-minutowe "nicniemówienie" , ale generalnie robię to w miarę często. Uważam, że ssanie oleju słonecznikowego zlikwidowało moje problemy z zatokami, przywróciło węch (przez długi okres czasu nic nie czułam) i poprawiło kolor uzębienia. Ponieważ nie stosowałam żadnych lekarstw w tym czasie, dlatego te efekty mogę na pewno mogę przypisać olejowi.
Postanowiłam także zawalczyć z nieco podwyższonym cholesterolem. Ponieważ mam wiarę w produkty naturalne, dlatego zaczęłam szukać naturalnych metod obniżenia cholesterolu i to takich, które by były dla mnie łatwe do przeprowadzenia. Czosnek byłby nieco problematyczny, gdyby używać go codziennie, dlatego zdecydowałam się na otręby owsiane.Otręby owsiane są również jednym z tych cudownych, zdrowych, a jednocześnie tanich i łatwo dostępnych produktów o cennym składzie dla naszego organizmu. Zapewne nie są doceniane tak, jak na to zasługują, a przecież jako bogate źródło rozpuszczalnego błonnika pokarmowego obniżają cholesterol, regulują pracę przewodu pokarmowego, obniżają poziom cukru we krwi, usuwają z organizmu kwasy żółciowe, metale ciężkie i toksyny. Oczywiście nie stosuję ich codziennie, ale mam nadzieję, że przy następnych badaniach poziom cholesterolu będzie niższy.
W trosce o zdrowie psychiczne zaczęłam stosować olej lniany, który kupuję w sklepach ze zdrową żywnością. Zażywam codziennie po 1 łyżce rano i wieczorem. Olej lniany wspomaga leczenie depresji. Z omega-3 produkowane są bowiem hormony szczęścia, tj. serotonina i dopamina. Poprzez zawartość wielonienasyconych kwasów omega-3 i omega-6 oraz fitoestrogenów (lignany) olej lniany może korzystnie wpływać na cykl miesiączkowy regulując proporcje hormonów w organizmie. Taka regulacja przyczynia się do złagodzenia wielu objawów związanych z miesiączkowaniem: przedmiesiączkowe bóle głowy, depresje, bóle podbrzusza, drażliwość i obrzęki. Kwas alfa-linolenowy(ALA) jest podstawowym źródłem kwasu DHA będącego bardzo ważnym składnikiem mózgu. Niski poziom DHA związany jest ze zmianami nastroju, utratą pamięci, problemami ze wzrokiem i występowaniem schorzeń neurologicznych. Olej lniany ma ponadto wiele innych zalet, o których można poczytać w internecie. Trzeba go przechowywać w lodówce. Ma krótki termin przydatności do spożycia, dlatego lepiej kupować go w butelkach o mniejszej pojemności. Na razie stosuję go od kilku tygodni i mam nadzieję, że powoli mój organizm czerpie z jego dobrodziejstw.
Kolejnym naturalnym preparatem, który stosuję w celu uzdrowienia swojego organizmu, aby w ten sposób poprawić jego funkcjonowanie, a przez to także moje samopoczucie, jest cukier brzozowy. Odkryłam go kilka dni temu u koleżanki, która jest zwolenniczką zdrowego odżywiania. Musiałam się najpierw mentalnie przyzwyczaić do jego ceny ( w zależności, gdzie się go kupuje i w jak dużym opakowaniu, cena waha się od ponad trzydziestu do około siedemdziesięciu złotych za kilogram!). Ja kupiłam na razie 25 dag, który stosuję głównie w celu zapobieżenia i leczenia próchnicy, ale mam zamiar z kilkoma koleżankami kupić 10 kg na aukcji internetowej, wtedy cena będzie inna. Nie bardzo wierzyłam w cudowne działanie tego cukru (myślałam, że to dobry marketing), ale rozmawiałam z dwiema znajomymi lekarkami, które potwierdziły jego właściwości, dlatego cukier brzozowy wprowadziłam na stałe do naszego domu.
W najbliższym czasie zamierzam znowu zacząć pić "drinka" z dodatkiem octu jabłkowego i miodu. Niestety, ocet jabłkowy, jaki jest dostępny w sklepach, ma jakieś dodatki konserwujące, dlatego należy go kupić w sklepie ze zdrową żywnością. 'Kiedyś" (co dla mnie oznacza czas przed napadem paniki) piłam ocet jabłkowy z miodem i odczuwałam jego dobry wpływ na mój organizm. Potem, w obliczu tego zamętu psychicznego w mojej głowie i strajkującego ciała, zupełnie o tym zapomniałam, skupiając się bardziej na tym, co się ze mną działo. Byłam całkowicie bezradna i przerażona, opętana natrętnymi myślami. teraz mówię DOŚĆ! Może od tego trzeba zacząć? Od swojego zdrowia? Może wtedy poprawi się psychika?? Dlatego małymi kroczkami będę wcielać w życie naturalne metody uzdrowienia organizmu.
Z tego tez powodu w końcu kupiłam filtr do wody. U mnie w domu herbata jest podstawowym napojem i pijemy jej naprawdę dużo. Zauważyłam, że od kiedy stosuję filtr, na dzbanku nie ma osadu. Zmian w smaku herbaty nie zauważyłam, ale mam nadzieję, że filtr zatrzymuje to, co szkodliwe dla naszego organizmu i przez to eliminuje pewne przyczyny złego samopoczucia.